
Najlepszy sposób wyboru kursu języka polskiego dopasowanego do Twojego poziomu językowego
17 czerwca 2025Aplikacja vs. rzeczywista komunikacja
Uczysz się rok z popularną aplikacją do nauki języków obcych, zaliczasz tam cały poziom a1, a ja zapraszam Cię do grupy początkującej, żeby zacząć od zera. Dlaczego?
„Mój styl uczenia się to Duolingo”
Ostatnio usłyszałam: Mój styl uczenia się to Duolinguo.
To był mój pierwszy raz. I dał mi dużo do myślenia.
Co aplikacje robią dobrze?
Skuteczne mechanizmy zaangażowania
Oczywiście, Duolingo czy …., oparte są na bardzo skutecznych mechanizmach zaangażowania osoby uczącej się w proces. Podobnie jak media społecznościowe, opierają się na naturalnych mechanizmach neurologicznych, budując wytrwałość, systematyczność i nawyki. Powiedziałabym, że bywa to najtrudniejszą do wykonania pracą. Aplikacje, rzecz jasna, pomagają w tej kwestii.
„Spaced repetition” – nauka z krzywą Ebbinghausa
Jednym z najważniejszych wykorzystywanych w aplikacjach mechanizmów jest technika „spaced repetition”. Pozwala ona na utrwalanie tego, czego się uczysz, poprzez odpowiednio zaplanowane w czasie powtórki. Zgodnie z krzywą Ebbinghausa, jeśli powtórki i przypomnienia nie następują, po tygodniu zapominamy wszystko, czego się dowiedzieliśmy. „Spaced repetition” sprzyja budowaniu i konsolidacji nowych śladów pamięciowych w odpowiednich strukturach mózgu (w hipokampie i korze mózgowej). Więcej na temat tego mechanizmu możesz przeczytać tutaj: https://cupofpolish.com/relearn-again-and-again/
Grywalizacja – siła punktów i dopaminy
Kolejną przewagą i ogromną zaletą aplikacji zwiększającą ich skuteczność jest użycie mechanizmów grywalizacji. Grywalizacja po pierwsze przenosi nas w zabawę, co nadaje nauce potrzebnej jej lekkości, a po drugie nagradza za „osiągi” – aktywuje dopaminergiczny układ nagrody. Punkty, nagrody i kolejne lewele aktywują jądro półleżące i korę przedczołową, przez co uwalniają dopaminę — neuroprzekaźnik wzmacniający motywację i tworzenie nawyków.
Wielokanałowość – jak mózg lubi się uczyć
Aplikacje wykorzystują również wielokanałowość przekazu, a więc również wielokanałowość naszej percepcji – integrują dźwięk, tekst i obraz, angażując różne obszary mózgu odpowiedzialne za mowę i jej przetwarzanie: obszary Broki, Wernickego czy korę słuchową i wzrokową.
Uczenie się bez stresu
Poza tym, użytkownik uczy w się w najbardziej komfortowych z możliwych warunkach – według własnego czasu, tempa, zasobów uwagi, w dowolnym miejscu i co ważne – bez stresu.
Brzmi świetnie.
To dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze?
Brak prawdziwej komunikacji
Po pierwsze, przechodzenie przez kolejne ćwiczenia w aplikacji nie wystawia Cię na prawdziwą komunikację językową z drugim człowiekiem, przez co nie doświadczasz efektywności komunikacyjnej – nie uczysz się, że coś zrozumiał*ś albo nie lub ktoś Cię zrozumiał albo nie i dzięki temu udało Ci się załatwić coś dla Ciebie ważnego (albo nie) w Twoim prawdziwym życiu. Nie doświadczasz też zakłóceń komunikacyjnych, które są naturalne w rozmowie z drugą osobą – porozumienie zależy nie tylko od Ciebie, twojej znajomości języka i kultury, ale również od umiejętności drugiej strony procesu czy wzajemnej uważności.
Komunikacja to nie tylko język, ale również jej kontekst, wiedza, doświadczenie, kultura, uważność, skupienie i, a może przede wszystkim, cechy osobowościowe ludzi uczestniczących w komunikacji. Unikasz stresu komunikacyjnego i niepewności w interakcji z drugą osobą, więc nie uczysz się, że są naturalną częścią relacji. Nie wypracowujesz również własnych strategii, jak sobie z nimi radzić.
Brak automatyzacji i pamięci proceduralnej
Po drugie, nauka w aplikacji jest głównie deklaratywna, tzn. używamy w niej świadomej pamięci faktów i słów. Nie następuje zaś automatyzacja struktur gramatycznych i płynności mowy, co jest sprzeczne z naturalnym mechanizmem przyswajania języka. Pamięć proceduralna nie jest zaangażowana, czyli nie budujesz poprawnych struktur zdań spontanicznie, bez świadomego analizowania reguł językowych – nie uczysz się mówić sprawnie, bez zatrzymywania się.
Pamięć proceduralną znasz bardzo dobrze, bo korzystasz z niej w czasie prowadzenia samochodu, uprawiania sportu, grania na instrumencie muzycznym czy pisania na klawiaturze komputera. Najpierw uczysz się wykonywania danych czynności, co wymaga ogromniej pracy, zaangażowania, skupienia i energii. Potem je automatyzujesz, nabierasz płynności i włączasz „autopilota” po to, by na koniec procesu przejść do etapu „nieświadomej kompetencji” – jeździć, grać, ćwiczyć, a w naszym przypadku „mówić po polsku” bez planowania wypowiedzi. Tak samo jak możesz prowadzić samochód bez przypominania sobie, że musisz patrzeć w lusterka, bo po prostu w nie patrzysz.
Punkty zamiast głębokiego uczenia się
Po trzecie, mechanizmy grywalizacji są bardzo pomocne i angażują użytkownika. Jesteśmy do nich przyzwyczajeni dzięki aplikacjom, grom, a nawet bankom. Mogą one jednak prowadzić do skupiania się na „zaliczaniu punktów”, a nie na głębokim przetwarzaniu i integracji wiedzy w istniejące schematy poznawcze. W aplikacjach uczysz się najczęściej wykonywania prostych ćwiczeń lingwistycznych czy typowo testowych zadań.
Nowy język nie zakorzenia się kontekstowo czy emocjonalnie. Nie integruje się z twoim doświadczeniem komunikacyjnym, życiowym czy społecznym. Nie rozumiesz nowych słów czy całych zdań w ich kontekście kulturowym, nie łączysz ich z innymi językami, które znasz. W końcu, co najważniejsze, nie budujesz własnych spontanicznych wypowiedzi, odnosząc się do rzeczywistości.
Jako przykład mogę podać powszechne wśród osób uczących się języka polskiego „jak się masz?”, czyli przetłumaczone przez Googla „how are you?”. Translator jednak nie podpowie Ci, że to już archaiczne pytanie, prosto z prywatki moich dziadków w latach sześćdziesiątych.
Jaki z tego wniosek?
Aplikacje? Tak – ale z głową
No i co z tymi apkami?
„Jestem za, a nawet przeciw”, jak mówił Lech Wałęsa.
Używajmy ich mądrze, wiedząc, po co to robimy. Nie mogą być jednak jedynym twoim nauczycielem. Znajdź również tych prawdziwych.